Po ostatnim wykładzie poświęconym odbrązawianiu ks. Piotra Skargi włochowscy aktywiści PiS postanowili zrehabilitować się zapraszając na niedzielę 24 XI poseł Krystynę Pawłowicz z wykładem na temat wpływu władzy w Polsce na rodzinę i Kościół. W rzeczywistości pod patronatem przybyłego osobiście burmistrza ok. 50 osób z Włoch i Ochoty wysłuchało pryncypialnego potępienia homoseksualistów, transwestytów i transseksualistów, a zwłaszcza pos. Krzysztofa Bęgowskiego (obecnie występującego jako Anna Grodzka). Do tego grona potępionych - nie wiedzieć czemu - pani poseł dołączyła Donalda Tuska oraz wszystkich wyborców Platformy Obywatelskiej. Jak można się było domyślać, premier Tusk podejrzany jest o spisek homoseksualny z posłanką Anna Grodzką. Wątek ten został wyraźnie zasygnalizowany lecz nie był w żaden sposób egzemplifikowany więc obyło się bez skandalu obyczajowego. Jednakże pani poseł nie omieszkała szczegółowo opisać do czego homoseksualiści używają odbyty.
Dostało się także PSL, liderom nieboszczki Samoobrony (też za seks ale z kobietami) oraz - osobno - działaczom Solidarnej Polski, których pani profesor zwymyślała od "zdrajców".
Jedynym quasi merytorycznym wątkiem wypowiedzi pani poseł był apel o gonienie organizacji homoseksualnych ze szkół przy pomocy wałków do ciasta. Z uwagi na średnią wieku słuchaczy apel ten nie był zbyt trafnie skierowany jednakże nie to było jego podstawową wadą. Przede wszystkim bowiem Pani profesor nie zdaje sobie sprawy, że programy wychowawcze szkół uchwalane są corocznie przez rady rodziców. Jeśli więc szkoła została zaszczycona wizytą kolegów posła Biedronia to najwyraźniej na wcześniejsze życzenie rodziców, którzy do programu wychowawczego wprowadzili "szkolenia z tolerancji". Nota bene takie właśnie "szkolenia" wprowadzono do programów niektórych szkół włochowskich, zresztą przy entuzjastycznym poparciu niektórych parafialnych aktywistek. (Czyżby we włochowskich parafiach rozkwitała teologia wyzwolenia?)
Zamiast poważnego wykładu wysłuchaliśmy więc jeden z licznych występów propagandowych poseł Pawłowicz, które w kółko można oglądać na Youtubie, o ile ktoś lubi ten gatunek działalności artystycznej. Nowym elementem w sprawie był udział miejscowych radnych Prawa i Sprawiedliwości, tym razem w charakterze obrońców rodziny. Dwa lata temu radni PiS jednomyślnie zagłosowali za reklamowaniem rodziny jako miejsca stosowania przemocy oraz zobowiązywali urzędników samorządowych do kontrolowania rodzin we Włochach w celu wyszukiwania tej rzekomej przemocy. Zwolennikiem ścigania rodzin okazał się także PiSowski burmistrz wydając analogiczne uchwały. Dziś całe to antyrodzinne grono miało załkać nad losem rodziny ciemiężonej przez Platformę Obywatelską. Niestety problemy rodzin trzeba było odłożyć na później. Opowiadania o homoseksualistach bardziej ekscytują Prawo i Sprawiedliwość.
Zapewne z obawy przed homoseksualną napaścią organizatorzy z góry zaplanowali listę pytających. Niektórzy z wyznaczonych do pytania odczytali przygotowane przemowy z kartki, co sugeruje poważne problemy kadrowe PiS. Podniesione ręce osób politycznie niepewnych starannie zignorowano. Profesor Pawłowicz zamiast odpowiadać na pytania zmuszona została do wysłuchania żałośnie brzmiących panegiryków "na cześć prezesa Jarosława" i "najszlachetniejszej w Polsce rodziny" [Kaczyńskich] oraz zapoznania się z niesamowitymi odkryciami aktywistów PiSowskich na temat przyczyn wyborczych sukcesów PO (fałszowanie wyborów na ruskich komputerach). Spektakl zakończył jeden z radnych PiS gromko zapewniając zebranych, że on też jest profesorem. Nie wyjaśnił jednak dlaczego akurat ta okoliczność przyszła mu do głowy w kontekście zwalczania homoseksualizmu.
Bezskutecznie trzymając podniesioną do góry rękę współczułem pani poseł, że włochowscy aparatczycy postawili ją przed koniecznością wysłuchania tego typu banialuków. Na grobie poległego pod Smoleńskiem posła PiS Przemysława Gosiewskiego znalazłem w Święto Zmarłych zaskakujące motto: Wdzięczność ważniejsza jest od pieniędzy. Słuchając groteskowych przemów włochowskich aktywistów PiS wspominałem maksymę innego polityka: Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.