29 stycznia b.r. zwołana została w trybie pilnym sesja Rady Dzielnicy Włochy z porządkiem przewidującym przegłosowanie za dwa dni trzech stanowisk. Podejrzane cele tej sesji rzucały się od razu w oczy. Nie ma bowiem żadnego sensu przeprowadzanie obrad wyłącznie w celu rozpatrzenia stanowisk, ponieważ stanowiska nie mają skutków prawnych i służą tylko popisaniu się troską o sprawy, którymi radni nie chcą lub nie mogą się zająć. Jeszcze bardziej podejrzanie wyglądało zwołanie sesji w nadzwyczajnym trybie. Do wyborów zostało prawie 5 lat nie ma więc powodu, żeby z dnia na dzień koniecznie, natychmiast mydlić oczy wyborcom pozorowaniem troski o jakiekolwiek kwestie, zwłaszcza pozostające poza kompetencjami Rady Dzielnicy Włochy.
Toteż trudno się dziwić, że pięciu radnym nie chciało się przyjść na sesję, w tym przewodniczącej Sylwii C. której nieobecność w pełni usprawiedliwia trudność dojazdu z odległego miejsca zamieszkania oraz wysoko oceniona przez wyborców niechęć do pojawiania się na sesjach Rady w poprzedniej kadencji.
Po rozpoczęciu obrad radny Christian M. zwrócił uwagę, że doszło do uchybienia prawnego, polegającego na nie dostarczeniu radnym projektów stanowisk 7 dni przed sesją. Obrady przerwano i radni POKO - jak zwykle - udali się do telefonów w celu zasięgnięcia dyspozycji kierownictwa partii. Ponieważ starsi i mądrzejsi polecili olać uchybienia i kontynuować obrady, Rada przystąpiła do dalszego procedowania, dodatkowo zachęcona przytomną uwagą radnego Tomasza P. "Przegłosujmy wszystkie trzy stanowiska i będzie z głowy!". Co też uczyniono. Zaiste, jeśli szkoda tracić czas na samo głosowanie to tym bardziej szkoda tracić czas na dyskutowanie przedmiotu głosowania.
Bez sprzeciwu przegłosowano więc, że we Włochach powinno być dobrze i miło, a źle będzie jeśli tak nie będzie. Wokół tych doniosłych poglądów odbyła się nawet krótka dyskusja. Warto z niej tylko odnotować wymianę zdań na temat stanowiska wzywającego do organizacji meczu piłkarskiego. Radny Tomasz P. zwrócił uwagę, że takie mecze już się regularnie odbywają bez żadnego głosowania w Radzie Dzielnicy. Próbując jakoś wyjaśnić apelowanie o zrobienie czegoś już zrobionego radna Magdalena M. bezpruderyjnie wyznała, że tak naprawdę nie chodzi o żadne mecze tylko o wyciśnięcie z budżetu Dzielnicy dodatkowych pieniędzy dla dwóch prywatnych stowarzyszeń. Lobbystów nigdy w Radzie Dzielnicy Włochy nie brakowało ale lobbyści publicznie chwalący się lobbingiem to jednak interesująca nowość będąca pięknym świadectwem szczerości i otwartości nowych radnych.
Po odegraniu komedii przed nielicznymi wyborcami, w punkcie "sprawy różne" radny POKO Dominik W. ponownie złożył wniosek o odwołanie wiceprzewodniczącego Rady Łukasza J. poparty tym razem 12 podpisami. W ten sposób wyjaśniły się przyczyny pilnego zwołania sesji Rady z czysto pokazowym porządkiem. Zgodnie bowiem ze Statutem wniosek o odwołanie wiceprzewodniczącego można złożyć w trakcie obrad a przegłosować na sesji następującej po zgłoszeniu. Jeśli się więc chce sprawnie osiągnąć cel to sesja ze zgłoszeniem musi się odbyć możliwie szybko, pod byle pozorem i z jakimkolwiek porządkiem. A kierownictwo PO i radni POKO mają powody do pośpiechu ponieważ na poprzedniej sesji doznali upokarzającej porażki i zmuszeni zostali do tchórzliwej rejterady, a następnie do ostentacyjnego ściskania rąk opozycji i pozorowania jedności ideolo między wszystkimi radnymi. Jak słusznie wówczas przewidziałem, długo te "Kochajmy się!" nie potrwało - POKO dokupiwszy dodatkowe głosy tryumfalnie wróciło do planu dintojry.
W odróżnieniu od operetki z głosowaniem stanowisk, wniosek o odwołanie wiceprzewodniczącego Rady Dzielnicy ma jak najbardziej poważne skutki. Istotą tego wniosku - o czym wcześniej pisałem - jest bowiem sprawdzenie głosów i zainicjowanie grillowania Kukiz/WDMW, skutkiem czego może być nie tylko marginalizacja koalicjanta Platformy ale nawet postawienie WMDW w stan faktycznej likwidacji. Co prawda przedstawiciel Kukiz/WMDW w Zarządzie Dzielnicy już rozpłaszczył się przed hersztami Platformy Obywatelskiej, o czym m.in. świadczy indoktrynacja włochowskich dzieci i młodzieży przez sowieckich agentów oraz promocja ideologii gender w szkołach i liceach. Jednakże apetyty warszawskiej PO w zakresie oświaty i wychowania są znacznie szersze i znacznie głębsze.
Trzeba bowiem odnotować, że po nieudanej próbie zbudowania socjalizmu przy pomocy pałek, naganów, łagrów i kołchozów, wielbiciele tego ustroju podjęli plan budowy socjalizmu przy pomocy rewolucji kulturowej, zaproponowanej przez tow. Antoni Gramsci. Warszawska Platforma Obywatelska, uruchamiając natychmiast po wyborach Tramwaj Różnorodności jasno zadeklarowała, że jej priorytetem jest projekt marksizmu kulturowego a nie jakieś tam linie metra czy mosty, które sobie PiS może zbudować, jeśli kiedyś wygra wybory. Wielka misja masowej indoktrynacji ludności nie będzie zaś skuteczna jeśli nie obejmie ogłupiania najwrażliwszej części społeczeństwa - dzieci.