Nasi zaborcy i rozbiorcy przez 200 lat uporczywie eliminowali wśród Polaków wiedzę o mechanizmach funkcjonowania władzy. W ubiegłym wieku działania te przyjęły szczególnie brutalną formę nie tylko powszechnie znanych masowych mordów w Palmirach czy Katyniu ale także całego szeregu innych zbrodni i prześladowań, zresztą ustalanych w toku przyjacielskich narad rosyjskiego NKWD z niemieckim Gestapo. Dlatego trudno się więc dziwić, że dziś przeciętny obywatel III Rzeczypospolitej nie zna podstawowych mechanizmów rządzących polityką. Żeby się o tym przekonać wystarczy sprawdzić na naszym włochowskim podwórku jak nieliczne głosy ostrzegały, że wygaszania mandatów radnych de facto pozbawiają część mieszkańców dobrze umocowanej reprezentacji. W publicznych wypowiedziach na forach internetowych dominowała złośliwa satysfakcja, że przynajmniej niektórym przedstawicielom władzy samorządowej dzieje się choćby skromna krzywda.
horror vacui
Zauważmy więc przede wszystkim, że nie istnieje próżnia władzy. Chyba tę myśl wyrażał Paweł z Tarsu pisząc do Rzymian: Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga. Jego teza nie stoi w sprzeczności z wiedzą, że niektórzy przedstawiciele władzy ewidentnie pochodzą od Szatana, czego Paweł z Tarsu musiał być świadomy ponieważ żył i został niewinnie skazany na śmierć przez ówczesnego cesarza rzymskiego Nerona. Nie ulega zaś najmniejszej wątpliwości, że Neron reprezentował siły piekielne, o czym świadczy fakt, że w przerwach między orgiami nie tylko zamordował własną matkę i ciężarną żonę ale ponadto zabawiał się organizowaniem wymyślnego, publicznego torturowania i mordowania chrześcijan.
Jednak sama władza jest wpisana w naturę świata. Kto więc domaga się np. likwidacji polskiego Sejmu ten w istocie domaga się oddania władzy państwom obcym. Hippisowskie i anarchistyczne mrzonki to utopia. We wrześniu 1939 roku, po obaleniu polskich władz przez rosyjskie i niemieckie armie, na terytoriach Polski nie nastał okres złotej wolności i anarchii. Wręcz przeciwnie – w pustkę po polskiej władzy wkroczyły barbarzyńskie rządy terroru i zdziczenia.
Kto więc domaga się likwidacji rad samorządowych ten domaga się, żeby władza z rąk wybranych przedstawicieli przeszła w ręce niewybieranych urzędników. Kto zaś domaga się, żeby wygasić mandat radnemu X ten domaga się, żeby zastąpił go radny Y, który dostał mniej głosów w wyborach więc reprezentuje mniejszą część społeczeństwa. Ogólnie - osłabienie dowolnej władzy oznacza wzmocnienie władzy innej. Oceniając skutki osłabienia trzeba przynajmniej oszacować czy władza wzmocniona nie będzie bardziej opresywna.
wojna o władzę
Praktyczny obraz procesu rządzenia prześledzić możemy na wydarzeniach w Radzie Dzielnicy Włochy. W wyborach samorządowych jesienią 2014 roku spektakularne zwycięstwo odniosło Prawo i Sprawiedliwość zdobywając 9 na 21 mandatów. Radni PiS – co dość logiczne – spodziewali się wskazać 2 członków w trzyosobowym zarządzie Dzielnicy. W plany te wmieszał się aparat partyjny PiS domagając się podziału łupu i oddania stanowiska członka Zarządu niejakiej Janinie Rogg z Ursynowa. W tym miejscu przypomnieć należy, że rok przed wyborami parlamentarnymi partyjni aktywiści PiS z utęsknienie rozglądali się za publicznymi etatami. Spodziewać się więc można było, że w ślad za wiceburmistrzem Rogg napłynie do Włoch stadko działaczy PiS spragnionych pensji i stanowisk. Na demokratyczne i tajne wybory zarządu dzielnicy Włochy przybyli aparatczycy PiSowscy przestępujący z nogi na nogę w oczekiwaniu na spodziewane profity. Mimo nadzoru Rada nie ugięła się pod presją – kandydatka aparatu PiS otrzymała zaledwie 5 głosów poparcia a radni wybrali do zarządu miejscową działaczkę PiS Bernadetę Karczewską.
Oburzony nieposłuszeństwem radnych aparat PiSowski musiał przełknąć zniewagę aż do wyborów parlamentarnych, w których spektakularną klęskę poniósł radny Christian Młynarek. Mimo obklejenia swoim szlachetnym obliczem każdej włochowskiej uliczki i zapełnienia każdej skrzyneczki pocztowej obfitym opisem swoich zasług społecznych pan radny otrzymał zaledwie 0,07% głosów co właściwie nie odróżniało go od wyniku kandydatów umieszczonych wyłącznie w charakterze „wypełniaczy” listy. Zawiedziony niewdzięcznością społeczeństwa i brakiem poparcia kolegów Christian Młynarek najął się w kierownictwie PiS na karbowego do spacyfikowania zbuntowanych PiSowskich radnych. Nagrodą za zdławienie oporu i zarazem pocieszeniem po nie uzyskaniu mandatu poselskiego miało być stanowisko zastępcy burmistrza.
Tym razem operację zdobywania zarządu przeprowadzono z większą starannością. Na sesji 14 stycznia 2016 roku grupka funkcjonariuszy PiS obsiadła swoich radnych w celu jawnego skontrolowania słuszności ich tajnego głosowania. W takich warunkach udało się odwołać z Zarządu Bernadetę Karczewską ale nie udało się powołać do zarządu Christiana Młynarka. Trzy dni później zawiedziony wynikiem głosowania radny Młynarek z pełnomocnictwa PiS wywalił z klubu dwóch podejrzanych o nieposłuszeństwo radnych: Elżbietę Szczepańską i Damiana Pietrzyka za którymi podążył wkrótce kolejny nieposłuszny radny Juliusz Kostrzewski. Pod wpływem tych nacisków oraz handlu głosami część radnych błyskawicznie doznała nagłego i głębokiego przewartościowania własnych poglądów n/t kandydata i ostatecznie dwa tygodnie później Christian Młynarek został wybrany na zastępcę burmistrza. (Skalę zjawiska pokazują liczby: 14 stycznia 2016 r. 10 radnych – nie bez przymusu - uznało, że Christian Młynarek nadaje się na wiceburmistrza, a 10 radnych było przeciwnego zdania. W ciągu 2 tygodni cudownym sposobem diametralnie poglądy zmieniło 4 radnych).
Dwoje dyscyplinowanych radnych PiS przyjęło partyjną presję z godnością. Natomiast radny Pietrzyk bezzwłocznie rozpłaszczył się przed aparatem partyjnym, za co został nie tylko przywrócony do łask, ale dodatkowo nagrodzony intratną państwową posadą. Jak widać także w IV Rzeczypospolitej miękkość kręgosłupa i umiejętność dostosowania poglądów do dysponentów gotówki jest cechą pożądaną i premiowaną przez władze suwerennej Polski, co rokuje jak najlepsze nadzieje na przyszłe losy naszej Ojczyzny.
Wywalenie z PiS nie skończyło ataku na niedyspozycyjnych radnych. Na wniosek przewodniczącego Andrzeja Krupińskiego (w trakcie kadencji przeszedł z WDW do PiS) Rada wygasiła mandat Elżbiecie Szczepańskiej pod pozorem, że rzekomo nie mieszka we Włochach. Wszystko wskazuje na to, że we Włochach nie mieszka także radny Radosław Sosnowski (PiS) jednakże ta okoliczność nie przeszkadza Przewodniczącemu Rady. Podjął on natomiast próbę, tym razem nieudaną, wygaszenia mandatu kolejnemu niedyspozycyjnemu radnemu z listy PiS – Juliuszowi Kostrzewskiemu. Rzecz bowiem nie w tym kto gdzie mieszka ale w tym czy niestety głosuje wg własnego przekonania czy jednak wg poleceń funkcjonariuszy matki-partii.
demokracja
Idea demokracji opiera się na założeniu, że wybrani przez ludność przedstawiciele mają wolę i możliwość kierowania się dobrem publicznym. Niestety wielu żarliwych budowniczych demokracji pielęgnuje w głębi ducha pogląd, że ktoś tą całą demokracją musi rządzić i że – w konsekwencji – do procedur demokratycznych należy wprowadzić mechanizmy zarządzania z tylnego siedzenia. Głównym tego typu mechanizmem w warunkach polskich jest tzw. „próg wyborczy” skrajnie ograniczający możliwość wyboru przedstawicieli we władzach publicznych do kandydatów kilku wielkich partii politycznych.
Praktyczne skutki tej sztuczki widzimy także na włochowskiej scenie politycznej. Widzimy więc, że pozory są zachowane i że ostateczna decyzja znajduje się w rękach demokratycznie wybranych radnych. Ale za fasadą demokracji widać także, że znaczna część radnych nie jest w stanie zachować sztywności kręgosłupa niezbędnej do samodzielnego rozstrzygania na czym polega dobro mieszkańców. Nawet jeśli wyrobią sobie jakiś pogląd to pogląd ten może ulec natychmiastowej rewizji pod wpływem widoku marchewki lub kija. Wytworzoną tą słabością próżnię władzy wypełnia wola anonimowego aparatu partyjnego, nie pochodzącego z wyboru i nie ponoszącego żadnej odpowiedzialności przed wyborcami. Czy to jeszcze demokracja czy już tylko demokracja teoretyczna – każdy może ocenić samodzielnie.